Wizyta dzieci z Chile to rezultat współpracy gimnazjum nr 4 w Lubinie ze szkołami im. Jana Pawła II w Chile. Projekt docelowo ma objąć 12 chilijskich szkół. Póki co do Lubina przyjechali uczniowie palcówki z Coquimbo.


Współpraca między szkołami trwa już 3 lata. Wizyta siedmiorga dzieci i czwórki opiekunów to kolejny etap tych działań. Realizatorzy projektu chcą w chilijskich placówkach szkolnych rozpowszechnić aktywny tryb życia i uprawianie sportu. Piłka ręczna to dziedzina, którą powoli zaszczepia się w młodych Chilijczykach. W tamtejszym kraju oprócz piłki nożnej, i to tylko w rejonach stolicy nie propaguje się żadnego sportu. Młodzi Chilijczycy są uczeni tego sportu od podstaw, w zależności od wieku robi się to poprzez zabawę. Poza tym angażuje się te dzieci w zajęcia związane z muzyką. Grupa wybrana na wycieczkę do Lubina, była pieczołowicie dobierana. – Pierwsza grupa, którą wybraliśmy na tę wycieczkę to grupa grająca. Mieli obiecane, że zabierzemy ich w tour. Inne dzieci wybierała rada nauczycieli. Znalazły się na wycieczce za dobre wyniki w nauce, ale też za zachowanie pewnych wartości, które przyświecają naszej szkole. Te dzieci żyją u siebie w bardzo trudnych warunkach. Szkoła znajduje się w skomplikowanej dzielnicy, w której żyją bardzo dysfunkcyjne rodziny. Dzieci, które tu przyjechały są z rozbitych rodzin. Wszystkie mają tylko mamy, większość ich ojców jest albo w więzieniu, albo ich opuścili. Jeden z naszych chłopców, Kevin, który grał tu na flecie i tańczył, jest 12 – latek. Ma on pod opieką piątkę rodzeństwa. Najmłodsze to 2 – lata. Kevin o godzinie 4:30 idzie do pracy do portu. Wraca o 7:00 zabiera dzieci do przedszkola. Sam idzie do szkoły, gdzie uczy się do 14:30. Wraca do pracy a o 19:00 wraca po dzieci i zabiera je do domu. Ten 12 – latek jest ojcem piątki dzieci, znajduje czas na to, by być jednym z najlepszych uczniów i aktywnie uczestniczyć w zajęciach zespołu. Jest mistrzem świata w sztuce wushu z zeszłego roku. Takich obrazków życia codziennego mamy tam wiele i niestety przykro użyć tego słowa, ale to tam normalne. Ta patologia stała się w Chile normą. Lubin i Polska dla nich to inny świat. Kiedy tu weszli do hali widowiskowo – sportowej pierwsze co to robili zdjęcia. Byli pod wrażeniem tego impetu tego sportowego ośrodka i tego piękna – mówił ksiądz Marcin Szmidt, koordynator projektu w Chile. I, którzy widzieli życie dzieci w Coquimbo na co dzień załamują ręce. Dzieci nierzadko mają ubrania tylko te, które noszą na sobie w szkole. Jedzą tylko w szkole, bo w domach stworzonych na kształt pomieszczeń w kamieniach bez bieżącej wody i prądu nie mają nic innego. Grupa dzieci Chile podczas wizyty w Lubinie obdarowana została koszulkami drużyny szczypiornistek. Złożono również wizytę w siedzibie KGHM. Poza tym mali muzycy dali koncert i pokaz tańca w altanie lubińskiej CK Muza.

Poprzedni artykułFakty dobre dla wójta?
Następny artykułEko-Zdrowie. Walczyli z nadwagą