Tym razem prawie 80 osób zebrało się na stadionie RCS, by wziąć udział w drugim nocnym biegu ulicami Lubina. Łączymy przyjemne z pożytecznym – mówili lubińscy biegacze. Przed biegiem przeprowadzono zbiórkę pieniędzy, które mają pomóc choremu Alanowi z Lubina.

Humory dopisywały, chęci do biegu we mgle i pod osłoną nocy nie brakowało. Night Force Run odbył się po raz drugi, a to świadczy o jednym – pomysł przyjmie się w naszym mieście. Jak zapowiada pomysłodawca wydarzenia, Krzysztof Tomczyk trasy będą się zmieniały. Dziś biegacze udali się w siedmiokilometrową trasę zbliżoną do ostatniej, czyli śladem Biegu o Lampkę Górnicza. Większość obecnych na trasie stanowili członkowie społeczności Biegająca Kasta Miedziowego Miasta. Następne nocne biegi mają odbywać się w zupełnie innych warunkach. – Zapowiadało się dziś ponad sto osób. Jest troszeczkę mnie. Może temperatura niektórych przeraziła. Biorąc udział w nocnym bieganiu liczymy na dobrą atmosferę, trochę endorfiny i dobrą zabawę. Od następnego biegu planujemy zmianę trasy. Będziemy się starali, by co drugi albo co trzeci bieg był nie tylko w mieście, ale też na terenach leśnych. Wiosną na pewno będziemy biegali tylko i wyłącznie terenami leśnymi, bo jak wiadomo asfalt nie służy biegaczom. Przerwy zimowej nie będzie. Większość z tych osób, które tu dziś są podejrzewam, że chce się szykować do zimowego Grand Prix, który w poniedziałek ma ogłosić RCS – mówił przed biegiem Krzysztof Tomczyk. Biegaczom na trasie pomagali rowerzyści z Watahy MTB Team Lubin, służąc oświetleniem.

Poprzedni artykułNocny bieg po raz drugi
Następny artykułPorozmawiaj z trenerem i zawodnikiem Zagłębia Lubin